Dragon Dreaming: kurs jak marzenie

Nikomu się nie śniło, że w niewielkiej hiszpańskiej wiosce Ramales de la Victoria, położonej pośród baskijskich gór i lasów, 6 maja 2019 roku zderzy się 38 ludzkich atomów z różnych krajów. Przyleciały nie wiadomo skąd, spotkały się w jednym punkcie wchodząc w gwałtowne reakcje, a zderzając się ze sobą przez dziesięć dni, przenikały swoje sny i marzenia. Na koniec odleciały każdy w swoim kierunku, zabierając jednak ze sobą efemeryczny, wspólny sen, który nawet nie sposób opowiedzieć. Lecz opowiedzieć spróbujemy.

Trudno stwierdzić, czy taka magia mogłaby się zadziać podczas jakiegokolwiek innego kursu niż Dragon Dreaming, bo sama metodologia jest po prostu czuła na ludzi. Bez zględu na to, jakcy byliśmy – otwarci, czy lekko wycofani, nieśmiali czy ze zdrowym dystansem, a może hiperaktywni i przepełnieni energią – mieliśmy okazję w tym miejscu być szczerzy do szpiku kości i znaleźć swoje miejsce w tym organizmie.

Wydawać by się mogło, że trudno jest się podzielić marzeniem swojego życia z człowiekiem, którego zna się dosłownie kilka dni, jednak odwaga procentuje relacjami, które zostaną w nas na długo. I tak uczyliśmy się szanować swoje marzenia, by stworzyć z nich jeden wspólny. Staraliśmy się porzucić swoje oceny i wizje, by przekonać się, że gdy pracujemy razem, tworzymy coś o wiele większego, niż każdemu z osobna się kiedykokolwiek śniło. Nauczyliśmy się, że każdy z nas może być inny uzupełniając całą resztę. Mieliśmy w swoich szeregach tych z głową w chmurach, tych którzy doskonale planują, tych którzy wolą robić i fachowców ds. celebracji.

Pośród przeróżnych aktywności panowała w nas równowaga. Doskonale zaplanowany dzień (dzięki niezawodnym organizatorom) owocował efektywnie zrealizowaną częścią szkoleniową pełną aktywności, po której zwykle nadchodził czas spontanicznej celebracji, w lokalnym barze za oknem. Kolejnego dnia znów mogliśmy marzyć o życiu w nowym miejscu, o pracy w wyśniony sposób, o relacjach i o innym projekcie, którym chcemy się zająć w nowatorski sposób, sprawdzając w praktyce poznane metody.

Ostatni wieczór ścisnął nas za serca, bo choć wiadomo że na trwałe wpisaliśmy się w swoje DNA, to nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek się spotkamy. Każdy z ludzkich atomów zabrał ze sobą dużą dawkę energii i wyruszył w podróż powrotną, by działać dla dobra planety i swojego. Przy odrobinie pinakarri, powinno się udać – zwłaszcza gdy zadamy sobie pytanie “If Ewelina is a plant, and Michka is a plant is Klaudia a plant?”. Jeśli nie wiesz, co odpowiedzieć, po prostu słuchaj.

Agnieszka Ościłowska

guacamayo.pl

2020-03-17T09:50:56+01:00 6 czerwca 2019|